poniedziałek, 21 listopada 2016

Ścieżką poprzez las.

Meteorolodzy zapowiadają ciepło do + 16 stopni Celsjusza.
Jak na listopad w Polsce to sporo, chociaż bywały rekordowe, jak na nasze warunki temperatury do +25 stopni.
Ciepło daje przyzwolenie na napisanie letniego postu.

Niedawno znajomy stwierdził, że zachwyt nad łąkami oznacza wypalenie zawodowe.
W rzeczywistości bezustannie wciąga nas ogromna różnorodność dostępnych na rynku gatunków i odmian hodowlanych roślin, przez co rzadko mamy możliwość obserwacji miejsc, gdzie człowiek pozwala współistnieć naturze.
Z drugiej strony nie można tęsknić za czymś, czego się nigdy w życiu nie widziało, gdzie przyroda tworzy coś - przez duże C, mając niejednokrotnie do dyspozycji ograniczoną przestrzeń  i niewielką liczbę gatunków roślin.
Czyni to w niepowtarzalnym- mistrzowskim stylu - nie do podrobienia.
Każda miniprzestrzeń zaprojektowana jest w indywidualny sposób - o kopiowaniu nie ma mowy.
Natura nie stosuje kalki i to w niej najbardziej mi się podoba. Nie ulega modom, ma własny niepowtarzalny styl, nie męczy jednostajnością, jest zmienna i zaskakująca- nie można się nią zmęczyć.

Zaniechanie ekstensywnej uprawy roli uczyniło wielkie spustoszenie w świecie roślinnym i zwierzęcym, co się właśnie teraz uwidacznia w naszym kraju, na co w krajach Europy Zachodniej, już dawno zwrócono uwagę.
Powieliliśmy schemat, doprowadzający do upadku środowiska przyrodniczego.
To co jeszcze 20 lat temu było pospolite, dzisiaj należy do rzadkości i staje się cenne.
Podobno przed laty, kiedy w naszym kraju hodowano dużo krów, bez trudu można było znaleźć dziki kminek ( Carum carvi )  - popularną przyprawę.                       
Dziki smakuje, jak kminek ( Carum carvi ), tylko bardziej intensywnie.
Ludzie znali tę roślinę i korzystali z niej,  bo była 'pod ręką ' ( krowy jej nie jadły ) podczas, gdy my  tę umiejętność już dawno zatraciliśmy.
Nie znamy dzikiego kminku- praktycznie już nie spotykamy go w naturze, chociaż pozostaje on nadal powszechnie stosowaną przyprawą.
Podejmowane są próby, zachowania dawnej formy zielarstwa.

To co najbardziej zaskakuje w przyrodzie to ciekawe zestawienia roślin.
O pięknie można pisać na wiele sposobów, ale najprościej jest je po prostu pokazać za pomocą fotografii.
Jarzmianka większa (Astrantia major)
 
Czym więcej może być las, niż tylko skupiskiem drzew ?
 Może być dużą grupą jarzmianek na śródleśnej drodze o tak pospolitym kolorze, że aż niepospolicie pięknym,
 jarzmianką ukoronowaną strangalią plamistą ( Rutpela maculata ).
 Może być leśną drogą, wzdłuż której rosną różne rodzaje storczyków
 Epipactis- kruszczyk 
  i gruszyczka ( Pyrola ).
Gruszyczka okrągłolistna ( Pyrola rotundifolia )
Może być śródleśną polaną ze
stoplamkami Fuchsa ( Dactylorhiza fuchsii ).
i gółkami - Gymnadenia conopsea,
siedliskiem paproci- Blechnum spicant - podrzenia żebrowca, 
czy też przydrożną murawą kserotermiczną z przelotem pospolitym ( Anthyllis vulneraria )
i goryczuszką ( Gentianella ). 
 Niezwykłe, naturalne zestawienia, niespotykane w ogrodach.
są zjawiskowe i tajemnicze. 
Zazwyczaj spotyka się przelota ( Anthyllis ) rosnącego pojedynczo, jako składnik roślinny muraw ciepłolubnych.
Rzadko występuje w tak dużych skupiskach i na tak dużej powierzchni.
W kompozycji z Gentianellą - goryczuszką.
 
Istnieje inny wymiar piękna z udziałem roślin - tak różniący się od ogrodowego- niewymuszony- naturalny.
Współczesne ogrodnictwo dopiero zdaje się o tym sobie przypominać, mając na względzie rozporządzenia unijne.
 Na nasze szczęście Unia wymaga od nas jak najmniejszego udziału chemii w uprawie roślin i stwarzania warunków do osiedlania się w ogrodach pożytecznej fauny i flory, jako ochrony biologicznej.
Dostępne są opracowania polecające naszej uwadze rośliny odporne na choroby i szkodniki, z wykluczeniem tych najbardziej podatnych.
Według mnie jest to najprostsza metoda ochrony. W imię czego mamy popadać w absurd stosowania nadmiernej chemizacji w ogrodach przydomowych ?
Eliminujmy gatunki i odmiany podatne na choroby, wymagające stałej ochrony. To takie łatwe.
Zapewne nie uda się stworzyć rabaty z pszeńcem gajowym (półpasożyt ), ale
 
próbować zawsze można.
 
Rodzime gatunki, spotykane w dużym zagęszczeniu wyglądają bajecznie, w tej formie mogą zostać przeniesione do ogrodów i to dzisiaj chciałam pokazać.

12 komentarzy:

  1. Jarzmianka rośnie w naszym sadzie, ale to chyba najpospolitsza z pospolitych, bo malutka, nie tak dorodna jak Twoje; moje pierwsze spotkanie z przelotem było na naszej ulubionej górze, ale już w fazie przekwitłej, a jednak interesującej, potem zauważyłam pojedyncze roślinki w zupełnie banalnym miejscu, tuż przy skręcie do nas z drogi głównej, niedaleko krzyża przy drodze, a właściwie to już na cmentarzu; w tym roku odkryłam przelot na sąsiedzkiej łące:-) a tak w ogóle to ostatnio te łąki, schodzące do potoku, tak mnie przyciągają; a wszystko to z powodu blogowych kontaktów, bo gdzież sama zwróciłabym uwagę na te rośliny:-)
    Pszeńcem też się pochwalę, bo mamy go na zagrodzie, z tego właśnie powodu nawet nie usiłuję ingerować w zastane środowisko, ot! najwyżej coś tam dodam przy chałupce, gdzie ziemia ruszona; gruszyczkę mam obiecaną do pooglądania, rośnie gdzieś nad potokiem; a tak w ogóle, to jak można katować takimi widokami, latem, ciepłem, prawie że zapachem bijącym z każdego zdjęcia? uwielbiam Twoje wpisy, odnajduję w nich cząstkę naszych okolic, gdzie przyszło nam żyć, nie mówiąc już o tym, że cały czas się uczę:-) pozdrawiam, Aniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mniej jest żal, że zbliżamy się do zimy...,czas na wspominanie lata.
      Powoli rozkręcać będę nić wspomnień, niech się kręci wrzeciono..., bo piękno reklamować trzeba. Tyle miejsc, a każde inne i w każdym co innego, i wszystkie ciekawe.
      Dziękuję za uwielbienie moim wpisów- mile ' głaszczesz' moją próżność..
      Cenię Twoją spostrzegawczość i oko - potrafisz wypatrzeć ciekawe rośliny, uwielbiam oglądać je w Twoim towarzystwie.
      Wiosną coś dosadzimy, coś z muraw, tylko nie wiem czy pszczołom będzie to odpowiadać ?

      Jarzmianka lubi półcień i wilgoć- może u Ciebie jest sucho ?
      Czy w naszym ulubionym miejscu rośnie dużo Anthyllis ?
      Na cmentarzu ewangelickim spotykałyśmy pszeńca, ale był on znacznie rzadszy.
      Koniecznie musisz mnie zabrać w te wszystkie opisane przez siebie miejsca.

      Usuń
    2. Zabiorę, zabiorę, powłóczymy się:-)
      Nie jest chyba sucho, tylko co tu przyrównywać naturalne środowisko do tego po opuszczonym przez ludzi, dobrze, że wracają różne rośliny na swoje stanowiska; kiedyś przy drodze do nas rosły lilie złotogłowe, teraz już ich nie ma, ale to było w czasach, kiedy na dół zjeżdżało się w zielonym tunelu:-) za to odkryłam kłokoczkę; chciałabym zasadzić ją i u nas, może znajdę jakieś rozsiane obok; Musiałam sprawdzić, co to ten Anthyllis:-) tak, jest go sporo, ja go zauważam, kiedy przekwitnie, bo jest jak nakrapiany ryś:-) a wiesz, Stefan z Anią pisali mi, że spotkali rysia przy drodze nad Wiarem, jak wracali z połazęgowiska, jak śniegi zeszły:-)

      Usuń
    3. Już się cieszę na nasze włóczęgostwo. Przypomniałaś mi o liliach, pasowałoby zdjęcia tutaj zamieścić w poście pod tytułem " Z drugiej strony góry ".
      Lilie, niestety nie występują już licznie- jest ich mało.
      Kłokoczka miododajna jest- to coś dla pszczół..., rośnie w rezerwacie niedaleko Siedleczki.
      Mieli szczęście, ale Ty miałaś go w pobliżu domu, ja widziałam tylko jego ucho w Białowieży.., wspominałam Ci o tym.

      Usuń
  2. tak, gatunki w dużych płatach wyglądają bajecznie, a jeszcze takie gatunki!
    To jest oczywiście ten post, który chciałam napisać, mając wciąż w pamięci "zdążyć przed Bylinową..." i w którym mam zamiar pokazać nieprawdopodobne szwedzkie murawy, z tym samym przesłaniem. Nic to, napisałam inne, szwedzkie murawy powspominam zimą.
    No i nie wydaje mi się, że to wypalenie. Po prostu dotarłyśmy do prawdy ;-) jak to prawda- jedynie słusznej.
    Dziki kminek znam z Suwalszczyzny, ale i na łąkach Podkarpacia chyba go widziałam w maju?
    Trochę słabe jest w naszej pisnaninie jedno, jak zauważyłam. Podobnie jak przyrodnicy (uderzyło mnie to, jak czytałam przewodniczki po murawach), permakulturowcy i inni zajarani roślinami przekonujemy już przekonanych i podobnych sobie. Jak przebić się do normalsów? czasem wchodzę na grupy ogrodnicze i opuszczam je z bólem głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak przebić się do normalsów ? Jedynym słusznym sposobem wydaje się być - pokazywanie piękna w naturze- reklamowanie, epatowanie, lansowanie. Pewności, że się przebijemy jednak nie ma.
      Masz rację- dotarłyśmy do prawdy, bo ileż jednakowych ogrodów można zrobić ?
      Panują określone mody na rośliny i z tym trudno się zmierzyć. Mody były i będą, i nie mamy na nie wpływu. Do łaski wracają rośliny modne 20-30 lat temu. Dla mnie jest to powtórka, chciałoby się czegoś nowego. Natura to powiew świeżości !!!
      Wcześniej ' nie zawracałam sobie nią głowy ', a teraz żałuję, łapię ostatnie widoki naturalnych łąk, dziwiąc się, że można zaorać chronione dziewięćsiły i posadzić na ich miejscu tuje i posiać aksamitki...
      Czekam na Twoje szwedzkie murawy !! Pisz Małgosiu !!

      Usuń
  3. No to doczekałem się na posta. Piękne fotki jak zawsze. Kminku na pastwiskach nie brakuje przynajmniej w Bieszczadach. Wszystkie Pyrole wydają się należeć do gatunku P. rotundifolia. Gentianella to raczej Gentianella praecox.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. U nas kminku nie widać, bo i pastwisk nie ma...
      Tak też Pyrole oznaczyłam.
      Wygląda na to, że to Gentianella praecox, kiedyś popularna w Karpatach, a jak jest z nią teraz ? Występuje licznie w naszej częśći Karpat czy też zanika, jak większość goryczuszek.

      Usuń
    2. Zanika niestety jak inne gatunki związane z murawami

      Usuń
    3. Przykre, że świat tak szybko pustoszeje...

      Usuń
  4. Świetne artykuły, dla mnie bogate w wiedzę, poczytałem wstecz :) Obowiązkowo dodałem do obserwowanych, mo choć rzadko wpisy ale za to jakie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Dziękuję i zapraszam. Rzadko piszę, bo jak to ogrodnik- latem czasu brak, a zimą jest nadmiar spraw do załatwienia. Cóż taka to zawodowa dola.

      Usuń